Tak jak obiecywałam, oto 1 część. Mam nadzieję, że się podoba. :)
*********************************************************
Mam na imię Vanessa, mam 14 lat. Chodzę do jednego z gimnazjów w Nowym Jorku. Nie kocham mojego miasta, ale nie mogę też całkiem narzekać, bo bywa gorzej. Oprócz mega tłoku w centrum, niezliczonej ilości turystów i ciągłego hałasu samochodów i klaksonów denerwują mnie tu ludzie. W szkole jest naprawdę mało osób lubiących się uczyć, czyli podobnych do mnie. Większość myśli tylko o tym, żeby zaimponować znajomym, totalnie olewa sobie naukę i robi głupie żarty nauczycielom, chodzi na wagary… W większości szkół tak jest, prawda? Chciałabym w to wierzyć. Jednak tak zepsutego towarzystwa nie widziałam już od dawna. Zdążyłam się już przyzwyczaić do tego, że nie jestem lubiana, a wszyscy się ze mnie śmieją. Nieraz słyszę na korytarzu jak mnie obgadują i nazywają kujonem. Ech, dla tych ludzi już chyba nie ma ratunku. Są też tacy, którzy jakby mnie nie zauważają. Poza tym, że czasem wyjątkowo ktoś podłoży mi nogę albo urządzi sobie ze mnie pośmiewisko to tak zwana „szkolna elita” praktycznie nie widzi takich jak ja. Bo ja jestem wyrzutkiem. Nikim. Ta opinia bez przerwy krąży po szkole. Cóż.. jeśli chodzi o koleżanki to rozmawiam z kilkoma osobami, ale to naprawdę nic poważnego. Głównie są to młodsze dziewczyny, które chcą mi powiedzieć albo kąśliwą uwagę na temat mojego skromnego stroju albo pogratulować wygranej w konkursie lub prosić o pomoc w nauce. Nic wielkiego. Nie jestem jakimś strasznym typem samotnika, ale nie mając przyjaciół ani znajomych nie mam wyboru. Zwykle, żeby nie rzucać się w oczy chuliganom i nie być potencjalną ofiarą, zaszywam się w kącie i uczę się, czasem czytam jakąś wypożyczoną z biblioteki książkę. W domu.. mieszkam z rodzicami i młodszą siostrą. Miałam też trzy lata starszego brata, ale dwa lata temu ratował moją siostrę, która wpadła do jeziora, przy czym sam uderzył się o deski znajdujące się pod wodą na dnie i utopił się.. bo moja siostra prócz piszczenia nie mogła nic zrobić. Nie dałaby rady wyciągnąć z wody ciężkiego chłopaka. Ja byłam wtedy na obozie i nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Pamiętam, że nie mogłam się pozbierać po stracie mojego kochanego braciszka. Owszem, czasem kłóciliśmy się jak każde rodzeństwo, ale mimo tego i tak ogromnie się kochaliśmy. Zawsze mi pomagał jak miałam problem. Nie myślałam, że kiedykolwiek może go zabraknąć. Mama bardzo to przeżyła. 19 lipca w dzień śmierci Alexa zawsze zaszywa się w domu, zasłania wszystkie okna i płacze. Już miesiąc przed udziela jej się ten podły nastrój, nie przesypia nocy i często trwa to praktycznie do końca wakacji, gdy musi się zebrać i wrócić do pracy. Ja także bardzo tęsknię za Alexem. Mimo, że od jego śmierci w tym roku miną trzy lata, to wciąż nie mogę się pozbierać. Odnośnie moich zainteresowań to bardzo lubię śpiewać.. wiele osób mówi mi, że ślicznie, ale ja tam jestem skromna i mam inne zdanie na ten temat. Oprócz tego trochę aktorstwo i taniec. Dlaczego akurat to? Dzięki temu mogę się oderwać od niezbyt kolorowej rzeczywistości. W przyszłości nie wiem dokładnie kim chciałabym być. Myślałam trochę o zawodach aktorki i piosenkarki, ale rodzice nie popierają tego pomysłu. Cały czas próbują mnie od tego odciągnąć i nie potrafią – ba! Nawet nie próbują- zrozumieć, że na scenie mogę być przez moment kimś innym, co daje mi dużo radości; że śpiewając mogę oddać swoje prawdziwe uczucia; że to całe moje życie, ogromna pasja i nie zamierzam marnować mojego talentu danego od Boga. Jeśli już chodzi o religię to jesteśmy głęboko wierzący. Wychowałam się w katolickiej rodzinie i Bóg jest bliską mi osobą. Często chodzę na oddaloną kawałek od mojego domku łąkę, na której tańczę, śpiewam, gram, płaczę, myślę nad całym moim życiem… Odrywam się od problemów chociaż na chwilę. To takie moje sekretne miejsce, do którego drogę sprytnie zasłoniłam krzewami. To jest tylko moje miejsce, tylko moje..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz